Wolę pączki, ale już dziś wszędzie w sklepach mnie te faworki kusiły więc padło na nie ;)
Chociaż jutro pewnie jeszcze jakieś pączusie usmażę ;P
Składniki na duuuużo faworków (nie liczyłam):
- 400 gram mąki (użyłam gotowej mieszanki bezglutenowej bez dodatku glukozy i innych dziwnych rzeczy, ale z mąką kukurydzianą, kto ją całkiem wyklucza może przygotować własną mieszankę np. mąka ziemniaczana, jaglana i tapioka)
- 50 gram masła
- szczypta soli
- 1 jajko
- 4 żółtka
- 1 łyżka erytrolu zmielonego na puder
- 1 łyżka spirytusu lub octu jabłkowego
- 4 łyżki kwaśnej śmietany 12% lub jogurtu z mleka kokosowego, na samym mleku tez powinny wyjść
- 1 kg oleju kokosowego lub smalcu do smażenia
- erytrytol puder do oposypania
- opcjonalnie powidła do podania
Wykonanie:
Mąkę przesiewam z solą, dodaję posiekane masło i rozcieram je palcami z mąką.
Jajko i żółtka miksuje z erytrolem na gęstą masę ok. <10 min
Dodaję mąkę z masłem i zagniatam, dodaję śmietanę i spirytus, wyrabiam na elastyczne ciasto, w razie potrzeby dosypuję odrobinę mąki jeśli bardzo się klei.
Ciasto dzielę na 3 części, każdą osobno wałkuję nie za cienko, składam dwukrotnie i znów wałkuję, czynność tą powtarzam kilka razy (u mnie 5-7 razy).
Na koniec rozwałkowuje ciasto bardzo cienko, wykrawam z niego prostokąty ok. 2x5 cm (lub większe jeśli lubicie duże faworki), każdy nacinam i formuję faworka.
Olej lub smalec podgrzewam w dużym garnku, na gorący olej wrzucam kilka faworków (jeśli jest dobrze rozgrzany szybko wypłyną na wierzch), gdy się ładnie zrumienią z jednej strony obracam i smażę z drugiej.
Gotowe wyławiam i odsączam z tłuszczu na papierowych ręcznikach.
Posypuję zmielonym erytrolem.